piątek, 4 lipca 2014

... rodzinka na wczasach...

      Tym razem o nietypowych gościach w naszym domu.
Z początkiem czerwca ,zawitali do nas goście, którzy nie wynajęli pokoju,tylko rozgościli się pod naszym dachem.
Nie szukali jednak ustronnego miejsca jak można by się spodziewać po parze ...po prostu rozgościli się nad wejściem do domu.
Natychmiast rozpoczęli budowę własnego domku.
Pracy było co niemiara, ale już po tygodniu ich domek był gotowy. 
Widać było, że śpieszą się bardzo.
Wszyscy domownicy i goście kibicowali im i dyskretnie obserwowali poczynania Pani i Pana.
         Zastanawialiśmy się któż to taki... robiliśmy zakłady...w końcu przy pomocy wujka Googla ustaliliśmy jak nazywają  się nasi goście.
Okazało się, że to Pani Kopciuszkowa i Pan Kopciuszek, zwany zwyczajnym :)

    Pani rozgościła się w swoim gniazdku a Pan trudził się z dostarczaniem jej pożywienia. Oj napracował się biedaczek...przez prawie 17 dni latał tam
i z powrotem, żeby w końcu zobaczyć swoje potomstwo.
   Wykluło się aż 5 Kopciuszków...i wtedy zaczęła się ciężka praca, zarówno dla mamusi jak i tatusia :)
Nakarmić taką gromadkę to nie lada wyczyn. Maleństwa z dnia na dzień rosły jak na drożdżach.
Są już takie, że lada moment rozpoczną lekcje.
Dzisiaj  rozpychały się w gniazdku...a jeden nawet rozpoczął wędrówkę po belce. Całe szczęście, że wróciła mama i skarciła urwisa bo obawialiśmy się, że jego samodzielna wędrówka zakończy się niezbyt szczęśliwie.
Jutro pewnie lekcja latania...zobaczymy...

Swoją drogą jakie to wszystko pouczające, życiowe...
To udało się  uchwycić w kadrze.



czwartek, 3 lipca 2014

już wakacje...

Ani się obejrzałam, z maja zrobiły się wakacje.
Tak szybko upływają dni, miesiące...
Wakacyjnie wystartowaliśmy już w sobotę 28 czerwca.
Gościmy u nas kolejny raz grupę młodych karateków.








Wokół domu zrobiło się kolorowo...






lato w pełni...żeby jeszcze pogoda się ustabilizowała...